Zachcianki, humorki i nadmiar siły - czyli ciąża moim okiem :)
Decyzja o ciąży była w moim życiu przemyślana. Nie obyło się bez rozmów z mężem, przygotowań i pewnych ustaleń... Ilość przeczytanych książek i artykułów, doświadczenie w opiece nad kilkoma maluszkami w życiu, rozmowy z mamami czy zdobywane wykształcenie pozwoliło mi dowiedzieć się wielu wartościowych i interesujących rzeczy, choćby o tym jak owa ciąża może przebiegać, co może się w jej trakcie wydarzyć, co jest nieuniknione i wiele wiele innych...
Cóż...po podjęciu decyzji o staraniach o dziecko długo na dwie kreski nie musieliśmy czekać. Od dawna sądzę, że moja intuicja jest niezwykle rozwinięta i nie ściemniam, ale wiedziałam ("czułam"), że udało Nam się od razu. Była ogromna radość, plany związane z moją dalszą pracą, edukacją i życiem codziennym. Zwykle w takich przypadkach życie pokazuje Nam, że na planach jedynie się kończy.. Tak więc, zaraz po ogromnej radości zobaczeniu dwóch kresek na teście, przyszedł płacz i stres. Niewątpliwie wiązało się to z niekompetencją lekarzy, na jakich trafiłam w początkowym okresie ciąży, ale w tym poście nie o tym. Po trafieniu już na lekarza godnego zaufania i postawieniu diagnoz, ciężko było usłyszeć - najbliższy miesiąc spędzi Pani w łóżku, wstając z niego jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Do takich można było jedynie zaliczyć wizyty w toalecie.. Mimo, że całkowicie sprzeczne to z moją naturą do zaleceń się dostosowałam, gdyż dziecko było ważniejsze bez dwóch zdań. Od tego właściwie zaczęły się i moje humory.. No bo, jak można wytrzymać 24 godziny na dobę w łóżku oglądając tv, czytając książki czy rozwiązując krzyżówki? No może i niektórzy potrafią, i nie jest to dla nich jakieś szczególnie uciążliwe, ale mi było ciężko.
Trzeba przyznać, że nawet mój mąż wytyczne Pani Doktor wziął sobie poważnie do serca, bo zakazał mi wstawać, choćby po to, żeby wstawić wodę na herbatę. Dzielnie wstawał wcześniej przed pracą, szykował śniadania i przekąski, a potem przyjeżdżał w ciągu dnia z pracy, żeby uzupełniać zapasy i nadzorować mnie. Nie powiem pierwszy tydzień czułam się jak prawdziwa księżniczka, ale potem z każdym kolejnym dniem jak na prawdziwą księżniczkę przystało zaczęły się moje złości i grymasy. Oj ciężki to był dla Nas czas...cierpliwość mojego męża wystawiana na próbę była wielokrotnie :)
Po dwóch miesiącach powoli mogłam wstawać z łóżka, wychodzić na krótkie spacery i w miarę normalnie funkcjonować, pilnując się by nic nie dźwigać i nie męczyć. I w tym czasie pojawiły się zachcianki :) Nie było ich wiele, ale obowiązkowym wyposażeniem lodówki były tradycyjne ogórki kiszone, czasami zagryzane czekoladą i popijane sokiem grejpfrutowym. Wyborny zestaw :)
To był również czas długich chwil spędzanych w toalecie nad muszlą klozetową i zwracanie wszystkiego co wcześniej tak wybornie smakowało. To dziwne, ale nie zdawałam sobie sprawy nigdy wcześniej z tego, że można wymiotować jednocześnie mając ochotę jeść.... Niektórzy nadal tego nie pojmują, a ja? No....dla mnie to już nie wydaje się takie dziwne :)
Teraz na początku 8 miesiąca ciąży humorów mam coraz mniej, choć nie ukrywam, że z ogromnej euforii wystarczy mi jedynie 5 sekund - tu też nie ściemniam, naprawdę tylko tyle - by wpaść w istną histerię i twierdzić, że nikt zupełnie mnie nie rozumie. Na szczęście te stany bywają chwilowe, choć są ogromnie męczące, nie mówię tu tylko o sobie :)
Mimo tego wszystkiego energia mnie rozpiera, odnalazłam w sobie kilka ukrytych talentów (ale o tym nie dzisiaj) i naprawdę uważam, że ciąża to jest piękny i niezapomniany czas. Może nie dane mi było przeżyć jej tak, jak sobie zaplanowałam. Może na początku buntowałam się i złościłam, bo u innych jest inaczej.. Ale z perspektywy czasu, cieszę się, bo te miesiące trochę mnie zmieniły, dały kilka cennych lekcji i wskazówek, z których staram się korzystać jak najlepiej i co najważniejsze, zbliżyły Nas do siebie z mężem. Kłótnie w naszym życiu się zdarzają i zdarzać będą, ale my jesteśmy bogatsi w nowe doświadczenia i naukę o Nas samych.Staramy być wobec siebie bardziej wyrozumiali i próbujemy częściej doceniać się choćby za zwykłe drobnostki.
Przede mną jeszcze dwa miesiące tego wyjątkowego czasu i bez względu na to, jaki on będzie to wiem, że będę starała się przeżyć go jak najlepiej! Dla mnie to cudowne, choć długie 9 miesięcy, na koniec których czeka mnie nagroda. Ujrzeć swoje pierwsze dziecko, usłyszeć pierwszy krzyk i przytulić je - to będzie w moim życiu BEZCENNE <3
Cóż...po podjęciu decyzji o staraniach o dziecko długo na dwie kreski nie musieliśmy czekać. Od dawna sądzę, że moja intuicja jest niezwykle rozwinięta i nie ściemniam, ale wiedziałam ("czułam"), że udało Nam się od razu. Była ogromna radość, plany związane z moją dalszą pracą, edukacją i życiem codziennym. Zwykle w takich przypadkach życie pokazuje Nam, że na planach jedynie się kończy.. Tak więc, zaraz po ogromnej radości zobaczeniu dwóch kresek na teście, przyszedł płacz i stres. Niewątpliwie wiązało się to z niekompetencją lekarzy, na jakich trafiłam w początkowym okresie ciąży, ale w tym poście nie o tym. Po trafieniu już na lekarza godnego zaufania i postawieniu diagnoz, ciężko było usłyszeć - najbliższy miesiąc spędzi Pani w łóżku, wstając z niego jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Do takich można było jedynie zaliczyć wizyty w toalecie.. Mimo, że całkowicie sprzeczne to z moją naturą do zaleceń się dostosowałam, gdyż dziecko było ważniejsze bez dwóch zdań. Od tego właściwie zaczęły się i moje humory.. No bo, jak można wytrzymać 24 godziny na dobę w łóżku oglądając tv, czytając książki czy rozwiązując krzyżówki? No może i niektórzy potrafią, i nie jest to dla nich jakieś szczególnie uciążliwe, ale mi było ciężko.
Trzeba przyznać, że nawet mój mąż wytyczne Pani Doktor wziął sobie poważnie do serca, bo zakazał mi wstawać, choćby po to, żeby wstawić wodę na herbatę. Dzielnie wstawał wcześniej przed pracą, szykował śniadania i przekąski, a potem przyjeżdżał w ciągu dnia z pracy, żeby uzupełniać zapasy i nadzorować mnie. Nie powiem pierwszy tydzień czułam się jak prawdziwa księżniczka, ale potem z każdym kolejnym dniem jak na prawdziwą księżniczkę przystało zaczęły się moje złości i grymasy. Oj ciężki to był dla Nas czas...cierpliwość mojego męża wystawiana na próbę była wielokrotnie :)
Po dwóch miesiącach powoli mogłam wstawać z łóżka, wychodzić na krótkie spacery i w miarę normalnie funkcjonować, pilnując się by nic nie dźwigać i nie męczyć. I w tym czasie pojawiły się zachcianki :) Nie było ich wiele, ale obowiązkowym wyposażeniem lodówki były tradycyjne ogórki kiszone, czasami zagryzane czekoladą i popijane sokiem grejpfrutowym. Wyborny zestaw :)
To był również czas długich chwil spędzanych w toalecie nad muszlą klozetową i zwracanie wszystkiego co wcześniej tak wybornie smakowało. To dziwne, ale nie zdawałam sobie sprawy nigdy wcześniej z tego, że można wymiotować jednocześnie mając ochotę jeść.... Niektórzy nadal tego nie pojmują, a ja? No....dla mnie to już nie wydaje się takie dziwne :)
Teraz na początku 8 miesiąca ciąży humorów mam coraz mniej, choć nie ukrywam, że z ogromnej euforii wystarczy mi jedynie 5 sekund - tu też nie ściemniam, naprawdę tylko tyle - by wpaść w istną histerię i twierdzić, że nikt zupełnie mnie nie rozumie. Na szczęście te stany bywają chwilowe, choć są ogromnie męczące, nie mówię tu tylko o sobie :)
Mimo tego wszystkiego energia mnie rozpiera, odnalazłam w sobie kilka ukrytych talentów (ale o tym nie dzisiaj) i naprawdę uważam, że ciąża to jest piękny i niezapomniany czas. Może nie dane mi było przeżyć jej tak, jak sobie zaplanowałam. Może na początku buntowałam się i złościłam, bo u innych jest inaczej.. Ale z perspektywy czasu, cieszę się, bo te miesiące trochę mnie zmieniły, dały kilka cennych lekcji i wskazówek, z których staram się korzystać jak najlepiej i co najważniejsze, zbliżyły Nas do siebie z mężem. Kłótnie w naszym życiu się zdarzają i zdarzać będą, ale my jesteśmy bogatsi w nowe doświadczenia i naukę o Nas samych.Staramy być wobec siebie bardziej wyrozumiali i próbujemy częściej doceniać się choćby za zwykłe drobnostki.
Przede mną jeszcze dwa miesiące tego wyjątkowego czasu i bez względu na to, jaki on będzie to wiem, że będę starała się przeżyć go jak najlepiej! Dla mnie to cudowne, choć długie 9 miesięcy, na koniec których czeka mnie nagroda. Ujrzeć swoje pierwsze dziecko, usłyszeć pierwszy krzyk i przytulić je - to będzie w moim życiu BEZCENNE <3