Nie palę w ciąży - również biernie


Krzyk, coraz większe rozwarcie, odejście wód. Lekarz prowadzący decyduje na przewiezienie kobiety na salę porodową. Kolejna kobieta, jedna z wielu, przeżywa ten długo wyczekiwany, piękny moment - poród. Coraz większy ból, coraz większy stres i niecierpliwość, kiedy wreszcie będzie mogła przytulić swoje dziecko. Mijają minuty, rozwarcie się zwiększa, położna nie odchodzi na krok, lekarz zagląda od czasu do czasu. Po kilkudziesięciu minutach krzyku i łez już widać główkę. Więc jeszcze tylko chwilka, parę minut i będzie tuliła swoją córeczkę do piersi.
Położna i lekarz z uśmiechem na ustach wyjmują dziecko....i uśmiechy zamierają.... Nagle pośpiech, wołają kolejnego lekarza, a dziecko znika za drzwiami. Matka nie wie, co się dzieje. Niewiele do niej dociera. Przecież teraz miał być ten piękny moment. Miała usłyszeć - Wszystko w porządku, ma Pani piękną córeczkę, otrzymuje 10 pkt.. Czy to jakiś koszmar? Co z jej dzieckiem?

Jej dziecko, ta piękna, maleńka córeńka noszona pod sercem przez ostatnie 9 miesięcy bardzo cierpi. Lekarze orzekli stan ciężki, potrzeba kontroli kardiologicznej, problemy z oddychaniem. Kardiolog i reszta lekarzy robi wszystkie potrzebne badania. Każdy z nich ma poważną minę, zaciśnięte usta. Dziewczynka oddycha, ale wyniki badań są bezlitosne - dziura w serduszku, tak duża, że dają dziecku jedynie 20% szans na przeżycie.
Dla kobiety to jest jak wyrok. Najbliższą przyszłość spędzą w szpitalu, nie wiadomo jak długo, mała musi mieć stałą opiekę lekarzy. 
Po dwutygodniowym pobycie w szpitalu lekarze orzekają, że nic więcej nie są w stanie zrobić, nie wiadomo ile dziewczynka przeżyje, dziura w serduszku jest ogromna. Jedyne co zostaje to kontrole w Warszawskiej klinice co miesiąc. Co dalej? - Starać się żyć normalnie i cieszyć, że póki co dziecko żyje.
A w domu ciągły płacz i pytania - dlaczego?

DLACZEGO? Przecież kobieto piłaś i paliłaś w ciąży na potęgę! Myślałaś sobie - A co tam, jeden papieros nie zaszkodzi. A za nim były kolejne. Czasem po bardziej stresującym dniu paliłaś jeden za drugim, wszyscy ostrzegali, najbliższa rodzina prosiła... Ty nic nie robiłaś, a teraz dziecko cierpi, co Ci ono zawiniło?


Co się stało dalej? Ta dziewczynka żyje, ma się całkiem nieźle. Ma 15 lat, jest całkiem wydolna fizycznie. Jej się udało. Po kilkunastu kontrolach w klinice sam lekarz patrzył w wyniki badań dziewczynki i nie dowierzał. Popatrzył matce w oczy i powiedział, że dla niego to CUD, takich przypadków w Polsce jest tylko kilka, gdzie to skończyło się tak  dobrze. Wielu dzieciom się nie udało...
Chcesz zaryzykować? To pal.
Jesteś taka odważna? Pamiętaj, że jeśli zrobisz krzywdę swojemu jeszcze nienarodzonemu dziecku to prędzej czy później wyrzuty sumienia Cię dopadną. A one są bezlitosne!

Wpis powstał w ramach akcji Nie palę w ciąży - również biernie, której organizatorką jest Monika, autorka bloga Jest mama są dzieci.
Więcej informacji o akcji na blogu - http://niepalewciazy.blogspot.com/ 


Patroni medialni: 













Copyright © Pewnamama , Blogger