Wakacje z dzieckiem? Jestem na TAK!!!
Tyle dni czekałam na ten wyjazd, a on tak po prostu się skończył nawet nie wiadomo kiedy...
Tyle pakowania, organizowania się, moich nerwów i stresu - Czy, aby na pewno zapakowałam wszystko co niezbędne i potrzebne na w razie czego....i zanim się obejrzeliśmy już wracaliśmy do domu.
Ale, bądź co bądź, wyjazd się odbył, pierwsze Nasze wakacje w trójkę i jednocześnie pierwszy wyjazd Hani nad Nasze polskie morze uważam za super udane! :)
Zacznę od początku. Pakowaliśmy się dwa dni. No w sumie to Ja pakowałam Nas wszystkich :)
Skorzystałam z rad innych blogujących koleżanek czytających mnie od czasu do czasu i zaczęłam od zrobienia listy. I to był strzał w dziesiątkę! Co prawda co chwila do listy zostawało coś dopisywane, ale to dzięki niej zabraliśmy ze sobą wszystko co było i potrzebne i niezbędne i na w razie czego. Jestem z siebie dumna! Samochód był co prawda zapakowany na maksa, ale wszystko się zmieściło, a to najważniejsze :)
Tak jak wspominałam już jakiś czas temu, Nasze wyprawy nad jezioro były bardzo udane, gdyż tamtejsza atmosfera działała na Hanię niezwykle kojąco i usypiająco, tak miałam nadzieję, że nadmorskie klimaty będę równie przyjemne. Na szczęście moje prośby zostały wysłuchane, bo Hania większość wyjazdu po prostu przespała. Zdarzały się małe nerwy każdego dnia, ale raczej spowodowane były nowymi widokami, wrażeniami i brakiem swoich znajomych kątów i łóżeczka. Ale niunia była dzielna, grzeczna, zadowolona i gadatliwa przez większość wyjazdu. Nawet, o czym wspominałam we wcześniejszym poście, zdarzyła Nam się całkowicie przespana noc, co wprawiło Nas w niezwykle radosne nastroje. Mogę więc z czystym sumieniem i z uśmiechem na ustach stwierdzić, że moje obawy co do dłuższych wyjazdów póki co nie mają racji bytu, miejmy nadzieję, że to znaczy, że Hania odziedziczyła po mnie duszę wędrownika i wszelkie wyjazdy będą aprobowane z jej strony :)
Pogoda Nas w miniony tydzień nie rozpieszczała, ale nie narzekaliśmy z tego powodu, bo przynajmniej niunia nie musiała się męczyć. Wystarczy, że teraz mamy ponad 30-sto stopniowe upały. Mimo to i tak posiedzieliśmy na plaży, pospacerowaliśmy, zwiedziliśmy całą Łebę i pojedliśmy dobrej rybki. Więc cel, żeby porządnie się zrelaksować i wypocząć został całkowicie osiągnięty :)
Jedyny minus jaki zauważyłam, nie wiem jak jest w innych nadmorskich miastach niż Łeba, to notoryczny brak miejsca w większości restauracji na przewinięcie dziecka, nie wspominając o nakarmieniu. My sobie radziliśmy z przewijaniem w wózku, na szczęście gondola jest duża i nie było to problemem, ale z tego co zauważyłam, to wielu rodziców woziło małe dzieci w fotelikach samochodowych zamontowanych na stelażach do wózków, a tam już pojawia się problem z wszelką zmianą pampersów. Myślałam wcześniej, że w takich miejscach, gdzie głównie turyści dają zarobić, pokoiki lub chociaż niewielkie miejsca ułatwiające pobyt matkom z dziećmi to norma, ale jak widać się myliłam. Mam nadzieję, że w końcu zacznie się to zmieniać :)
Niestety nie zdążyliśmy obejrzeć łebskich wydm, ale za to, udało Nam się pojechać do Sea Parku kilka kilometrów za Łebą - ale o tym, napiszę w następnym poście :)
Poniżej krótka fotoleracja z Naszego wypadu:
Już tęsknię z powrotem za tymi widokami! Wyjazd do Łeby uważamy za jeden z tych bardziej udanych. Nie dość, że to pierwsze Nasze wakacje z Hanią, to w dodatku pierwsze moje wspólne wakacje z jedną z sióstr (a jest ich 3) :) Tak się składało przez te wszystkie lata, że nie udawało mi się nigdy wspólnie wyjechać choć z jedną z nich, więc sentyment do Łeby tym większy. Kto wie, może jeszcze kiedyś tam wrócimy :))
A tymczasem planujemy jeszcze wyjechać w te wakacje na mazury, zobaczymy co z Naszych planów pozostanie :))
A u Was moje drogie jak mijają wakacyjne urlopy? No i jak Wy radzicie sobie z tak ogromnymi upałami.....??? :)
Tyle pakowania, organizowania się, moich nerwów i stresu - Czy, aby na pewno zapakowałam wszystko co niezbędne i potrzebne na w razie czego....i zanim się obejrzeliśmy już wracaliśmy do domu.
Ale, bądź co bądź, wyjazd się odbył, pierwsze Nasze wakacje w trójkę i jednocześnie pierwszy wyjazd Hani nad Nasze polskie morze uważam za super udane! :)
Zacznę od początku. Pakowaliśmy się dwa dni. No w sumie to Ja pakowałam Nas wszystkich :)
Skorzystałam z rad innych blogujących koleżanek czytających mnie od czasu do czasu i zaczęłam od zrobienia listy. I to był strzał w dziesiątkę! Co prawda co chwila do listy zostawało coś dopisywane, ale to dzięki niej zabraliśmy ze sobą wszystko co było i potrzebne i niezbędne i na w razie czego. Jestem z siebie dumna! Samochód był co prawda zapakowany na maksa, ale wszystko się zmieściło, a to najważniejsze :)
Tak jak wspominałam już jakiś czas temu, Nasze wyprawy nad jezioro były bardzo udane, gdyż tamtejsza atmosfera działała na Hanię niezwykle kojąco i usypiająco, tak miałam nadzieję, że nadmorskie klimaty będę równie przyjemne. Na szczęście moje prośby zostały wysłuchane, bo Hania większość wyjazdu po prostu przespała. Zdarzały się małe nerwy każdego dnia, ale raczej spowodowane były nowymi widokami, wrażeniami i brakiem swoich znajomych kątów i łóżeczka. Ale niunia była dzielna, grzeczna, zadowolona i gadatliwa przez większość wyjazdu. Nawet, o czym wspominałam we wcześniejszym poście, zdarzyła Nam się całkowicie przespana noc, co wprawiło Nas w niezwykle radosne nastroje. Mogę więc z czystym sumieniem i z uśmiechem na ustach stwierdzić, że moje obawy co do dłuższych wyjazdów póki co nie mają racji bytu, miejmy nadzieję, że to znaczy, że Hania odziedziczyła po mnie duszę wędrownika i wszelkie wyjazdy będą aprobowane z jej strony :)
Pogoda Nas w miniony tydzień nie rozpieszczała, ale nie narzekaliśmy z tego powodu, bo przynajmniej niunia nie musiała się męczyć. Wystarczy, że teraz mamy ponad 30-sto stopniowe upały. Mimo to i tak posiedzieliśmy na plaży, pospacerowaliśmy, zwiedziliśmy całą Łebę i pojedliśmy dobrej rybki. Więc cel, żeby porządnie się zrelaksować i wypocząć został całkowicie osiągnięty :)
Jedyny minus jaki zauważyłam, nie wiem jak jest w innych nadmorskich miastach niż Łeba, to notoryczny brak miejsca w większości restauracji na przewinięcie dziecka, nie wspominając o nakarmieniu. My sobie radziliśmy z przewijaniem w wózku, na szczęście gondola jest duża i nie było to problemem, ale z tego co zauważyłam, to wielu rodziców woziło małe dzieci w fotelikach samochodowych zamontowanych na stelażach do wózków, a tam już pojawia się problem z wszelką zmianą pampersów. Myślałam wcześniej, że w takich miejscach, gdzie głównie turyści dają zarobić, pokoiki lub chociaż niewielkie miejsca ułatwiające pobyt matkom z dziećmi to norma, ale jak widać się myliłam. Mam nadzieję, że w końcu zacznie się to zmieniać :)
Niestety nie zdążyliśmy obejrzeć łebskich wydm, ale za to, udało Nam się pojechać do Sea Parku kilka kilometrów za Łebą - ale o tym, napiszę w następnym poście :)
Poniżej krótka fotoleracja z Naszego wypadu:
Już tęsknię z powrotem za tymi widokami! Wyjazd do Łeby uważamy za jeden z tych bardziej udanych. Nie dość, że to pierwsze Nasze wakacje z Hanią, to w dodatku pierwsze moje wspólne wakacje z jedną z sióstr (a jest ich 3) :) Tak się składało przez te wszystkie lata, że nie udawało mi się nigdy wspólnie wyjechać choć z jedną z nich, więc sentyment do Łeby tym większy. Kto wie, może jeszcze kiedyś tam wrócimy :))
A tymczasem planujemy jeszcze wyjechać w te wakacje na mazury, zobaczymy co z Naszych planów pozostanie :))
A u Was moje drogie jak mijają wakacyjne urlopy? No i jak Wy radzicie sobie z tak ogromnymi upałami.....??? :)