Jaką dietę wybrać? #zdrowyczwartek

Jak co czwartek, niezmiennie od dwóch już miesięcy "zdrowy" post :)

Tym razem, co nieco o dietach.
Podobny post o walce z kilogramami już powstał wcześniej, ale pomyślałam sobie, że brak mu konkretnych szczegółów :)

 źródło: pixababy.com


Jeżeli jesteś wśród tych osób, które stale są na diecie, a efektów wciąż brak - to ten post jest dla Ciebie. 

Podobno istnieją około 94 diety

Najpopularniejsze z nich wg Google to:

1. Dieta 1000 kalorii
2. Dieta Atkinsa
3. Dieta Cambridge
4. Dieta Dukana
5. Dieta kapuściana
6. Dieta Kopenhaska
7. Dieta Kwaśniewsiego
8. Dieta Montiganca
9. Dieta South Beach
10. Dieta Zone

Nie będę się rozpisywać się o tym, na czym polega każda z nich. Informacje o zasadach, plusach i minusach są szeroko i łatwo dostępne w Internecie czy książkach.

Chciałam raczej podzielić się swoim doświadczeniem z tymi, którzy swoją drogę z dietą zaczynają i zastanawiają się, którą wybrać.

Ja zanim parę lat temu zaczęłam się odchudzać, postanowiłam zacząć od głowy!
Co to znaczy?
Najpierw, po tym jak zdecydowałam, że to jest ten moment, żeby zacząć zrzucać zbędny nadmiar kilogramów, przez kilka dni, a może nawet kilkanaście, układałam w głowie plan.
Dużo wcześniej, kiedyś, gdy za każdym razem decydowałam się na jakąś dietę, wytrzymywałam góra kilka godzin. Taki ze mnie słabiak! Ciężko z silna wolą :)
Po prostu jak wybierałam sobie jakąś konkretną dietę, od razu miałam automatycznie ochotę na wszystkie "zakazane" produkty, i nie było zmiłuj, łamałam się i następował niechlubny koniec.
Dlatego tym razem postanowiłam podjąć zupełnie inne kroki w walce o szczuplejszą sylwetkę.
Więc przez kilka lub kilkanaście dni siadałam przed komputerem, czytałam wskazówki specjalistów, relacje innych osób będących na lub po diecie, sprawdzając jakie ćwiczenia są najlepsze na wybrane partie ciała oraz czytając o wadach i zaletach wszelkich diet.

Każdego dnia po kilkudziesięciu minutach spędzonych przed komputerem miałam swoje przemyślenia, spisywałam na kartce to, co miało mi pomóc i powoli powstawał zarys.

Co powstało?

Było o tym w poście już wcześniej, ale pokrótce przypomnę:
1. 5 posiłków dziennie
2. 2 litry napojów
3. Zero (ograniczenie) słodyczy
4. Eliminacja potraw tłustych i smażonych
5. Aktywność fizyczna
6. CZAS

Zapamiętaj sobie jedno. Jeżeli postanowisz, że zaczynasz się odchudzać nie możesz oczekiwać natychmiastowych rezultatów.
Zazwyczaj to wygląda tak: pierwszy tydzień lub dwa widzisz, że kilogramy zaczynają spadać prawie od razu, wraz ze zmianą przyzwyczajeń. Następnie organizm spowalnia i zaczyna się ciężka walka i cierpliwość, by zobaczyć kolejne pół kilograma mniej na wadze.
Nie załamuj się, nie trać motywacji! To jest zupełnie normalne.
Ja wiem co mówię.
Przechodziłam przez to i wiem ile mnie to kosztowało.
Ale pamiętam, też to uczucie, gdy po 8 miesiącach osiągnęłam swój cel, ba! nawet trochę więcej niż chciałam :)

Tym bardziej byłam z siebie dumna, bo wykonałam sama kawał dobrej roboty. Mobilizowałam się każdego dnia. Owszem były takie chwile, gdy nie miałam ochoty ruszyć ręką czy nogą, a na samą myśl o ćwiczeniach czy kolejnej zupie, zamiast pysznego schabowego chciało mi się rzucić to wszystko o dać sobie spokój.

Wiesz co wtedy robiłam?
Dawałam sobie chwile, żeby się nad sobą poużalać - to ważne!, potem przypominałam sobie ile już osiągnęłam i ile to dla mnie znaczy. Potem lekko uspokojona szłam do kuchni i pozwalałam sobie na jakąś małą słabość. Czasem to było trochę czekolady czasem ten nieszczęsny schabowy.
Ważny tutaj jest ten moment uspokojenia i pozwolenie sobie na tą małą słabość z bardzo prostego powodu. Jeżeli sobie będziesz zabraniać czegoś miesiąc, dwa, trzy itp, to Twoja ochota na "zakazany" produkt będzie drastycznie rosnąć, aż w końcu nadejdzie chwila, gdy poddasz się i wtedy będziesz w stanie w ciągu choćby 15 minut pochłonąć takie ilość bezsensownego jedzenia, o jakie byś się nawet nie podejrzewała.

Ale jeżeli tylko od czasu do czasu pozwolisz sobie na chwilę słabości, może Cię to jeszcze bardziej umocnić i dać siłę do dalszej walki. Po pierwsze dzięki temu nie będziesz z żalem patrzeć w talerze innych ludzi i myśleć sobie - "Ja nie mogę, jestem na diecie", -"Dlaczego oni mogą to jeść, a ja muszę walczyć z nadwagą?" itp.. Każdy człowiek ma prawo do chwilowego poddania się i zaspokojenia potrzeby i to jest zupełni normalne. Ważne jest tylko, by nie wpaść w błędne koło i pozwalać sobie codziennie, wtedy niestety efekt jo-jo zamiast utraty kilogramów murowany :)

To jest naprawdę prostsze, niż Ci się wydaje, tylko musisz się mocno zmotywować.
Moje nawyki są już na tyle silnie utrwalone, że ku mojemu zdziwieniu nawet po porodzie wróciłam szybko do formy. Owszem ćwiczę, uważam na to co jem, ale widzę też efekty na wadze i to mnie motywuje.
A to, że od czasu do czasu przymknę oko i zjem na raz pół tabliczki czekolady? No cóż, zdarza się, potem ćwiczę trochę dłużej i wyrzuty sumienia znikają :)

P.S. W przyszłym tygodniu podzielę się swoimi kilkoma porcjami pomysłów na pyszne dania, które na pewno nie przysporzą Ci dodatkowych kilogramów! :)



Copyright © Pewnamama , Blogger