7 miesięcy Hani, już za Nami! :)
Kiedy zleciały ostatnie 30 dni? Ja nie mam zielonego pojęcia.
Dopiero co rozpoczął się listopad, BA! dopiero co z żalem myślałam, że oto zaczął się październik i trwać on będzie nieskończenie. A tu co się stało, wstaję i widzę pierwszy grudnia!
Czy każdy kto ma dziecko twierdzi, że czas pędzi i zatrzymać się nie chce?
Ja uważam, że absolutnie tak jest, zanim się obejrzę, a Hanka będzie świętować swoje pierwsze urodziny...
Tymczasem za Nami 7 miesięcy absolutnej radości oraz nowych wspaniałych i niepowtarzalnych chwil.
Co nowego w minionym miesiącu?
Hania raczkuje i ślizga się na całego. Najlepsza zabawa to uciekanie z koca tudzież kołdry na panele i ślizganie się dookoła sofy, która stoi na środku salonu. Zabawa iście fantastyczna i trwa co najmniej 15/20 minut.
Tak, jak w poprzednim miesiącu, tak i w tym dominują zabawki grające, grzechoczące i szeleszczące. Stwierdzam też, że moje dziecko ma ogromnie dziwne zamiłowania muzyczne, gdyż uwielbia, gdy jej śpiewam. Do tej pory każdy raczej sugerował, że to nie jest najlepszy pomysł, tymczasem chociaż własne dziecko mnie docenia! Ha :)
Mała siedzi już stabilnie, choć zdarzają się małe zachwiania od czasu do czasu, ale dajemy radę.
No i wiercipięta z niej niesamowita, przemieszcza się z prędkością światła, nie zdążymy się odwrócić a już przemieszcza się z jednej strony łózka na drugą. Ale jaki potrafimy wyrobić sobie przy tym refleks, żeby uchronić ją przed jak najmniejszą liczbą guzów :)
Za Nami także bardzo ważne wydarzenie, gdzie główną bohaterką była Hania - Chrzest. Wszyscy w Kościele przez 3/4 mszy mogli podziwiać arię mojej córki, na szczęście potem usnęła. Potem była niezwykle niezadowolona, że każdy podczas obiadu był nią zainteresowany. Przechodzenie z ręce na ręce zupełnie jej się nie podobało. Wyjścia były dwa, albo tuliła się do mnie zapłakana, byle tylko nikt już jej nie nosił, albo siedziała sama bawiąc się na kanapie z dala od przechodzenia od cioci, przez wujków, babcię, dziadka itp. Wtedy wreszcie odetchnęła. Dzień zdecydowanie należał do tych bardziej stresujących i wyczerpujących. Ale przetrwaliśmy :)
Ach bym zapomniała o najważniejszym!!!
Zupełnie niespodziewanie i nagle, pewnego zwykłego, szarego, przeciętnego dnia, Hania spała w swoim łóżeczku, a ja cichutko jak mrówka sprzątałam Naszą sypialnie. Zauważyłam, że czas drzemki dobiega końca, małe oczy się otwierają, pojawia się jak zwykle uśmiech od ucha do ucha, pomyślałam sobie jak zawsze, że dla takich chwil warto żyć. Tu mnie moje dziecko zaskoczyło. Po kilkunastu minutach samotnej zabawy, mała wyciąga do mnie ręce i marudnym głosem woła -MAMA! No stanęłam jak wryta, dobrze, że powtórzyła to co najmniej kilka razy, bo inaczej pomyślałabym sobie, że się przesłyszałam. To wspaniałe i zdarza się zdecydowanie coraz częściej, a ja ciągle nie dowierzam <3
Z nowych słów są także -Baba i -Mam, nie muszę chyba tu pisać, że owa "Baba" w siódmym niebie, a Tatuś nie bardzo może się z tym pogodzić, bo też chciałby żeby go dziecko uszczęśliwiło. Oj myślę sobie, niech Nasza Hania zacznie mówić "Tata daj", a Tata będzie z sentymentem wracał do tych czasów kiedy jeszcze te słowa więzły Hani w gardle :)
Widać, że charakterek to ona będzie miała. Trochę mamy, trochę taty i mieszanka powstaje wybuchowa :)
Na razie widać, że mała jest uparta i za wszelką cenę próbuje dostać to, na co właśnie ma ochotę. Jeśli jej nie pozwalamy, to zaczyna płakać i marudzić i sprawdza co chwila naszą reakcję. Na szczęście, póki co, po paru minutach odpuszcza zajmując się czym innym :)
Zrobiła się z niej kochana przylepka. Uwielbia się przytulać i chichrać. Ostatnio zdarza jej się coraz częściej po przebudzeniu wdrapywać na mnie i witać soczystym buziakiem.
Czy może być coś bardziej uroczego? :)
No i najnowsza wiadomość to zęby.
Nieszczęsny ból dziąseł osiąga już swoje apogeum. Ostatnie dwie noce nieprzespane i okupione płaczem. W ciągu dnia nie lepiej, Hania nie może zasnąć nawet na krótką drzemkę, tuli się jedynie do mnie i tylko wtedy udaje jej się przymknąć oko choć na chwilę.
Mam nadzieję, że jutro ukaże się cienka biała kreseczka na linii dziąseł i Hanusia będzie mogła funkcjonować normalnie :)
Dopiero co rozpoczął się listopad, BA! dopiero co z żalem myślałam, że oto zaczął się październik i trwać on będzie nieskończenie. A tu co się stało, wstaję i widzę pierwszy grudnia!
Czy każdy kto ma dziecko twierdzi, że czas pędzi i zatrzymać się nie chce?
Ja uważam, że absolutnie tak jest, zanim się obejrzę, a Hanka będzie świętować swoje pierwsze urodziny...
Tymczasem za Nami 7 miesięcy absolutnej radości oraz nowych wspaniałych i niepowtarzalnych chwil.
Co nowego w minionym miesiącu?
Hania raczkuje i ślizga się na całego. Najlepsza zabawa to uciekanie z koca tudzież kołdry na panele i ślizganie się dookoła sofy, która stoi na środku salonu. Zabawa iście fantastyczna i trwa co najmniej 15/20 minut.
Tak, jak w poprzednim miesiącu, tak i w tym dominują zabawki grające, grzechoczące i szeleszczące. Stwierdzam też, że moje dziecko ma ogromnie dziwne zamiłowania muzyczne, gdyż uwielbia, gdy jej śpiewam. Do tej pory każdy raczej sugerował, że to nie jest najlepszy pomysł, tymczasem chociaż własne dziecko mnie docenia! Ha :)
Mała siedzi już stabilnie, choć zdarzają się małe zachwiania od czasu do czasu, ale dajemy radę.
No i wiercipięta z niej niesamowita, przemieszcza się z prędkością światła, nie zdążymy się odwrócić a już przemieszcza się z jednej strony łózka na drugą. Ale jaki potrafimy wyrobić sobie przy tym refleks, żeby uchronić ją przed jak najmniejszą liczbą guzów :)
Za Nami także bardzo ważne wydarzenie, gdzie główną bohaterką była Hania - Chrzest. Wszyscy w Kościele przez 3/4 mszy mogli podziwiać arię mojej córki, na szczęście potem usnęła. Potem była niezwykle niezadowolona, że każdy podczas obiadu był nią zainteresowany. Przechodzenie z ręce na ręce zupełnie jej się nie podobało. Wyjścia były dwa, albo tuliła się do mnie zapłakana, byle tylko nikt już jej nie nosił, albo siedziała sama bawiąc się na kanapie z dala od przechodzenia od cioci, przez wujków, babcię, dziadka itp. Wtedy wreszcie odetchnęła. Dzień zdecydowanie należał do tych bardziej stresujących i wyczerpujących. Ale przetrwaliśmy :)
Ach bym zapomniała o najważniejszym!!!
Zupełnie niespodziewanie i nagle, pewnego zwykłego, szarego, przeciętnego dnia, Hania spała w swoim łóżeczku, a ja cichutko jak mrówka sprzątałam Naszą sypialnie. Zauważyłam, że czas drzemki dobiega końca, małe oczy się otwierają, pojawia się jak zwykle uśmiech od ucha do ucha, pomyślałam sobie jak zawsze, że dla takich chwil warto żyć. Tu mnie moje dziecko zaskoczyło. Po kilkunastu minutach samotnej zabawy, mała wyciąga do mnie ręce i marudnym głosem woła -MAMA! No stanęłam jak wryta, dobrze, że powtórzyła to co najmniej kilka razy, bo inaczej pomyślałabym sobie, że się przesłyszałam. To wspaniałe i zdarza się zdecydowanie coraz częściej, a ja ciągle nie dowierzam <3
Z nowych słów są także -Baba i -Mam, nie muszę chyba tu pisać, że owa "Baba" w siódmym niebie, a Tatuś nie bardzo może się z tym pogodzić, bo też chciałby żeby go dziecko uszczęśliwiło. Oj myślę sobie, niech Nasza Hania zacznie mówić "Tata daj", a Tata będzie z sentymentem wracał do tych czasów kiedy jeszcze te słowa więzły Hani w gardle :)
Widać, że charakterek to ona będzie miała. Trochę mamy, trochę taty i mieszanka powstaje wybuchowa :)
Na razie widać, że mała jest uparta i za wszelką cenę próbuje dostać to, na co właśnie ma ochotę. Jeśli jej nie pozwalamy, to zaczyna płakać i marudzić i sprawdza co chwila naszą reakcję. Na szczęście, póki co, po paru minutach odpuszcza zajmując się czym innym :)
Zrobiła się z niej kochana przylepka. Uwielbia się przytulać i chichrać. Ostatnio zdarza jej się coraz częściej po przebudzeniu wdrapywać na mnie i witać soczystym buziakiem.
Czy może być coś bardziej uroczego? :)
No i najnowsza wiadomość to zęby.
Nieszczęsny ból dziąseł osiąga już swoje apogeum. Ostatnie dwie noce nieprzespane i okupione płaczem. W ciągu dnia nie lepiej, Hania nie może zasnąć nawet na krótką drzemkę, tuli się jedynie do mnie i tylko wtedy udaje jej się przymknąć oko choć na chwilę.
Mam nadzieję, że jutro ukaże się cienka biała kreseczka na linii dziąseł i Hanusia będzie mogła funkcjonować normalnie :)
26 tydzień
27 tydzień
28 tydzień
29 tydzień