Rodzicu przemyśl swoje zachowanie.
Pamiętam, że już wtedy gdy byłam małą dziewczynką, byłam doskonałym obserwatorem.
Byłam niesamowitą gadułą, ale potrafiłam sporo dostrzec, akurat to się nie zmieniło :)
I na przestrzeni tych kilkudziesięciu (ILU?!) lat widzę, że pewne zachowania rodziców pozostają kropka w kropkę takie same. Irytujące, wkurzające, krępujące i bezmyślne.
Moja własna mama zachowywała się tak samo, a ja czułam się obrzydliwie.
Myślałam sobie wtedy, że ja mając swoje dziecko, nigdy, przenigdy nie powtórzę na nim takich zachowań, choćby nie wiem co!
Myślisz, że dotrzymałam słowa?
TAK
Potrafię w sekundę przypomnieć sobie towarzyszące mi w tamtych sytuacjach uczucia i emocje, i są one na tyle silne, że nie chciałabym by moje dziecko musiało choć przez chwilę czuć to samo.
1. Oblizywanie dziecięcego smoka
Smoki się brudzą, zbierają kurz, paprochy i włosy, zgadza się. Ale to chyba nie problem smoka umyć? Nie raz zdarzało się, że byłam na spacerze z Hanią w parku, lesie, czy sklepie - gdzie dostępu do toalety nie miałam, ale brudny smok nigdy nie był dla mnie problemem, po prostu idąc na zakupy za każdym razem byłam zaopatrzona w wodę mineralną i smoka przemyć mogłam. Przez 9 miesięcy nie zdarzyło mi się smoka oblizać ani razu, i nie zrobię tego nigdy. Choć do tego czy niesie to konsekwencje czy korzyści zdania są podzielone, dla mnie jest to po prostu niehigieniczne i obrzydliwe. Jakaś taka wrażliwa na to jestem :)
2. Mycie dziecka własną śliną
Bleeeeeee ohyda, nienawidzę patrzeć na rodziców (szczególnie Mamy), plujących na chusteczkę higieniczną i z całą siłą trących po brudnej buzi dziecka. A wystarczyłoby się zaopatrzyć w nawilżane chusteczki, tudzież właśnie wodę mineralną. Wielki problem z głowy.
3. Szarpanie i ciągnięcie dziecka
Rozumiem, że czasem rodzic się spieszy, jest spóźniony, wypadła nagła sprawa. Ale czy to wina dziecka, że nie nadąża? Wychodząc na spacer przynajmniej raz za każdym razem zdarza mi się ujrzeć niezwykle śpieszącą się mamę, którą drze się na pół ulicy i szarpie dziecko za rękę, by za nią nadążało i nie spowalniało jej ruchów. No tak, przecież dziecko za cel postawiło sobie, że zrobi wszystko by mama gdzieś nie zdążyła i spóźniła się. Takie wredne!
4. Osaczanie dziecka i deprymowanie
O ile jeszcze chodzenie krok w krok za dzieckiem jestem w stanie zrozumieć. Niektóre dzieci jedzą wszystko co podniosą z ziemi, inne są nieśmiałe, jeszcze inne lubią obecność rodzica, to ciągłe powtarzanie tych samych mantr "Jesteś za mały", "Tego robić nie możesz", "Nie uda Ci się", to powoduje często, że dziecko przestaje wierzyć w swoje możliwości. Po co, ma próbować, skoro i tak mu się nie uda? Nie lepiej dać dziecku szansę? Może czymś Cię zaskoczy :)
5. Porównania z innymi dziećmi
Szczególnie odczuwają to dzieci nieco starsze i wykazujące się już w jakimś stopniu samodzielnością. "Twoja siostra cioteczna to już potrafi", "Twój kolega radzi sobie z tym już sam, a Ty wciąż potrzebujesz mojej pomocy" itp. Lista jest długa. Czy te porównania są konieczne? O ile jednorazowe porównanie może nie przyniesie przykrych konsekwencji, to już w dłuższej perspektywie doprowadzi do całkowitej demotywacji. Wszyscy potrafią wszystko lepiej, a ja jestem dzieckiem, które zawsze robi coś gorzej i samo sobie nie radzę.
Jedno z klasycznych porównań szkolnych:
" Rodzic: Wszyscy w klasie uczą się lepiej od Ciebie, weź się do roboty!
Dziecko: Wszyscy mogą wracać do domu o 21, a ja nie!
Rodzic: Ale Ty nie jesteś wszyscy!"
Znasz to? :)
Nie oceniam rodziców, którzy wychowują swoje dzieci po swojemu (o ile nie robią im krzywdy!), ja też mam swoje zasady i ich się trzymam. Jednak jestem zdania, że rodzice powinni głęboko przemyśleć pewne zdania wypowiadane do swoich dzieci.
Pisałam już o samodzielności TUTAJ KLIK więc nie będę się powtarzać, ale jako Rodzic pamiętaj tez o tym, że to tylko i wyłącznie Ty pracujesz nad poczuciem własnej wartości swojego dziecka, nad wiarą we własne możliwości i chęcią podejmowania wysiłku by osiągać zamierzone cele.
To jest fundament, dzięki któremu dziecko już będzie miało ulepszony start w dorosłość.
Nie mam na myśli tu oblizywania smoka, pośpieszania czy wycierania dziecięcej buzi własną śliną - bo, to nie to sprawiło to, że przestałam wierzyć we własne możliwości :) Ale reszta zdecydowanie tak!
Dla Ciebie może się to wydawać banałem, ale uwierz, o mnie rodzice nie zadbali kreując we mnie poczucie wartości, wiary i siły i tylko ja wiem ile lat trwała moja walka o to, by zmienić myślenie.
Po co przez nieuwagę, niedopatrzenie lub nieprzemyślenie Twoje dziecko ma cierpieć lub borykać się z takimi problemami?
Dlatego też wolę Cię uprzedzić i zaznaczyć jak bardzo te aspekty są ważne i uświadomić, że warto nad nimi pracować już od najmłodszych lat! :)
Byłam niesamowitą gadułą, ale potrafiłam sporo dostrzec, akurat to się nie zmieniło :)
I na przestrzeni tych kilkudziesięciu (ILU?!) lat widzę, że pewne zachowania rodziców pozostają kropka w kropkę takie same. Irytujące, wkurzające, krępujące i bezmyślne.
Moja własna mama zachowywała się tak samo, a ja czułam się obrzydliwie.
Myślałam sobie wtedy, że ja mając swoje dziecko, nigdy, przenigdy nie powtórzę na nim takich zachowań, choćby nie wiem co!
Myślisz, że dotrzymałam słowa?
TAK
Potrafię w sekundę przypomnieć sobie towarzyszące mi w tamtych sytuacjach uczucia i emocje, i są one na tyle silne, że nie chciałabym by moje dziecko musiało choć przez chwilę czuć to samo.
TOP 5 zachowań rodziców!
1. Oblizywanie dziecięcego smoka
Smoki się brudzą, zbierają kurz, paprochy i włosy, zgadza się. Ale to chyba nie problem smoka umyć? Nie raz zdarzało się, że byłam na spacerze z Hanią w parku, lesie, czy sklepie - gdzie dostępu do toalety nie miałam, ale brudny smok nigdy nie był dla mnie problemem, po prostu idąc na zakupy za każdym razem byłam zaopatrzona w wodę mineralną i smoka przemyć mogłam. Przez 9 miesięcy nie zdarzyło mi się smoka oblizać ani razu, i nie zrobię tego nigdy. Choć do tego czy niesie to konsekwencje czy korzyści zdania są podzielone, dla mnie jest to po prostu niehigieniczne i obrzydliwe. Jakaś taka wrażliwa na to jestem :)
2. Mycie dziecka własną śliną
Bleeeeeee ohyda, nienawidzę patrzeć na rodziców (szczególnie Mamy), plujących na chusteczkę higieniczną i z całą siłą trących po brudnej buzi dziecka. A wystarczyłoby się zaopatrzyć w nawilżane chusteczki, tudzież właśnie wodę mineralną. Wielki problem z głowy.
3. Szarpanie i ciągnięcie dziecka
Rozumiem, że czasem rodzic się spieszy, jest spóźniony, wypadła nagła sprawa. Ale czy to wina dziecka, że nie nadąża? Wychodząc na spacer przynajmniej raz za każdym razem zdarza mi się ujrzeć niezwykle śpieszącą się mamę, którą drze się na pół ulicy i szarpie dziecko za rękę, by za nią nadążało i nie spowalniało jej ruchów. No tak, przecież dziecko za cel postawiło sobie, że zrobi wszystko by mama gdzieś nie zdążyła i spóźniła się. Takie wredne!
4. Osaczanie dziecka i deprymowanie
O ile jeszcze chodzenie krok w krok za dzieckiem jestem w stanie zrozumieć. Niektóre dzieci jedzą wszystko co podniosą z ziemi, inne są nieśmiałe, jeszcze inne lubią obecność rodzica, to ciągłe powtarzanie tych samych mantr "Jesteś za mały", "Tego robić nie możesz", "Nie uda Ci się", to powoduje często, że dziecko przestaje wierzyć w swoje możliwości. Po co, ma próbować, skoro i tak mu się nie uda? Nie lepiej dać dziecku szansę? Może czymś Cię zaskoczy :)
5. Porównania z innymi dziećmi
Szczególnie odczuwają to dzieci nieco starsze i wykazujące się już w jakimś stopniu samodzielnością. "Twoja siostra cioteczna to już potrafi", "Twój kolega radzi sobie z tym już sam, a Ty wciąż potrzebujesz mojej pomocy" itp. Lista jest długa. Czy te porównania są konieczne? O ile jednorazowe porównanie może nie przyniesie przykrych konsekwencji, to już w dłuższej perspektywie doprowadzi do całkowitej demotywacji. Wszyscy potrafią wszystko lepiej, a ja jestem dzieckiem, które zawsze robi coś gorzej i samo sobie nie radzę.
Jedno z klasycznych porównań szkolnych:
" Rodzic: Wszyscy w klasie uczą się lepiej od Ciebie, weź się do roboty!
Dziecko: Wszyscy mogą wracać do domu o 21, a ja nie!
Rodzic: Ale Ty nie jesteś wszyscy!"
Znasz to? :)
Jak wychowywać swoje dziecko?
Nie oceniam rodziców, którzy wychowują swoje dzieci po swojemu (o ile nie robią im krzywdy!), ja też mam swoje zasady i ich się trzymam. Jednak jestem zdania, że rodzice powinni głęboko przemyśleć pewne zdania wypowiadane do swoich dzieci.
Pisałam już o samodzielności TUTAJ KLIK więc nie będę się powtarzać, ale jako Rodzic pamiętaj tez o tym, że to tylko i wyłącznie Ty pracujesz nad poczuciem własnej wartości swojego dziecka, nad wiarą we własne możliwości i chęcią podejmowania wysiłku by osiągać zamierzone cele.
To jest fundament, dzięki któremu dziecko już będzie miało ulepszony start w dorosłość.
Nie mam na myśli tu oblizywania smoka, pośpieszania czy wycierania dziecięcej buzi własną śliną - bo, to nie to sprawiło to, że przestałam wierzyć we własne możliwości :) Ale reszta zdecydowanie tak!
Dla Ciebie może się to wydawać banałem, ale uwierz, o mnie rodzice nie zadbali kreując we mnie poczucie wartości, wiary i siły i tylko ja wiem ile lat trwała moja walka o to, by zmienić myślenie.
Po co przez nieuwagę, niedopatrzenie lub nieprzemyślenie Twoje dziecko ma cierpieć lub borykać się z takimi problemami?
Dlatego też wolę Cię uprzedzić i zaznaczyć jak bardzo te aspekty są ważne i uświadomić, że warto nad nimi pracować już od najmłodszych lat! :)