Bądź świadomą egoistką!

Daj siebie a dostaniesz...
Wiele lat pozwalałam by kierowały mną jedynie emocje, a zdrowy rozsądek zostawał daleko w tyle.
Skutkowało to tym, że potrafiłam prawie w środku nocy wstać i jechać na drugi koniec miasta, bo ktoś akurat potrzebował pomocy, albo godzinami rozmów przez telefon, bo nie potrafiłam tak w trakcie rozmowy, powiedzieć, że jestem zajęta, przecież ktoś mnie potrzebował.

Zawsze pomagałam bezinteresownie, choć mimo wszystko przyświecała mi myśl, że jak ja będę w potrzebie to wszyscy moi "PRZYJACIELE" też rzucą dla mnie wszystko, tak jak ja dla nich i przyjdą, pomogą, pogadaj ze mną, pocieszą.
Myliłam się do granic możliwości.



Czas zweryfikował wszystko.
Gdy zaszłam w ciąże i okazało się, że co najmniej półtora miesiąca spędzę w łóżku, to był dla mnie dramat. Wyobraź sobie, osobę, która ciągle gdzieś pędzi, spotkania ze znajomymi, wycieczki, podróże, sport, ciągła aktywność. Zachodzi ona w ciąże, jest w siódmym niebie, spełnia się właśnie jej marzenie, w planach podtrzymanie lekkiej aktywności, praca co najmniej do 6 miesiąca - i nagle wszystkie plany przerywa nocna wizyta na Izbie Przyjęć.
Tą osobą byłam ja.

Gdy usłyszałam od lekarza, że najbliższy miesiąc jest decydujący i, że czeka mnie leżenie plackiem. Praca, spacery czy chociaż bezcelowe chodzenie po domu, wszystko zakazane. To i tak było lepsze, niż pozostawienie mnie w szpitalu, ale nadal dramat. Całą drogę powrotną do domu płakałam. Nie mogłam sobie z tym poradzić.
Podtrzymywał mnie na duchu mąż i myśli, że znajomi na pewno umilą mi czas. W końcu tylu ich dookoła, że nawet jak Ci najbliżsi odwiedzą przynajmniej raz w tygodniu, to tak źle nie będzie i jakoś to przeżyje. Fajnie będzie się spotkać, posłuchać najnowszych ploteczek i trochę wyżalić.

Smutny finał.
W efekcie na całe 1,5 miesiąca odwiedziły mnie dwie osoby, każda wpadła na 20 minut, bo tak bardzo się śpieszyła. Inne nie miały nawet czasu na napisanie krótkiej wiadomości, bo tyle się u nich działo. Nagle nie byłam potrzebna, one nie miały problemów, zostałam odstawiona na bok.
To był dla mnie bardzo trudny czas, miałam totalnego doła i nikogo dookoła siebie oprócz męża, kto przyszedłby do mnie, podtrzymał na duchu i rzucił parę ciepłych słów.

Ten smutny czas minął, jakoś to przetrwałam a wszystko skończyło się dobrze. Wyciągnęłam jednak bardzo ważną lekcję z tego etapu w moim życiu i zrobiłam ostrą selekcję własnych znajomych i ludzi, których uważam za przyjaciół. Na kawę, ciastko czy spacer mogę spotkać się z każdym, ale poświęcam się jedynie dla tych ludzi, dla których warto, bo niektórych nie stać nawet na zwykłe DZIĘKUJĘ.

I Tobie też radzę, nawet jeśli to trudne, to na pierwszym miejscu musisz stać Ty, Twoje marzenia, cele i potrzeby. Dopiero potem przyjaciele i znajomi, czasem choć serce podpowiada zupełnie inaczej, najlepiej nie pchać się do pomocy tym, którzy świadomie chcą Cię jedynie wykorzystać.
Copyright © Pewnamama , Blogger