Kopernik, pierniki i święty spokój!
Zmiana planów
W tym roku niespodziewanie przez załamanie pogody postanowiliśmy wcześniej zakończyć nasz urlop nad morzem. Pogoda spłatała figla jedynie w północnej Polsce, więc spontanicznie, kierowani niedosytem odpoczynku, stwierdziliśmy, że gdzieś po drodze się jeszcze zatrzymamy na kilka dni. Spojrzeliśmy na mapę i wybór od razu padł na Toruń. W ciągu pół godziny mieliśmy załatwiony nocleg. By nie tracić ani chwili, opuściliśmy deszczową Łebę i w ciągu dwóch godzin zjawiliśmy się w uroczym, pełnym słońca Toruniu.
Toruń sprzed lat
Choć pogoda była cudowna, to wokół panowały pustki. Restauracje nawet nie w połowie wypełnione ludźmi. Po Starówce leniwie spacerowała garstka turystów. Piękne, pełne uroki alejki i wąskie uliczki sprawiały wrażenie kompletnie opustoszałych. Po pełnym tłumów urlopie nad morzem zupełnie mi to nie przeszkadzało. Czułam się jedynie jakoś dziwnie, gdy wokół tak pusto. Hania biegała do woli. Bez końca ganiała gołębie, i całowała na przemian z głaskaniem słynne żabki na fontannie. Wspólnie podziwialiśmy pomnik Mikołaja Kopernika. W ciągu pierwszych dwóch dni zrobiliśmy masę kilometrów spacerując, zwiedzając i przypominając sobie zapamiętany Toruń sprzed ładnych kilku lat. Po pierwszym dniu padaliśmy z nóg. Hania usnęła w 5 minut, a my rozkoszowaliśmy się leniwym wieczorem i układaliśmy plan na kolejny dzień.
Z samego rana postawiliśmy na spacer wzdłuż Wisły, kontynuowaliśmy go idąc szlakiem murów obronnych, aż dotarliśmy do Starówki - i znowu główny punkt programu to ganianie gołębi i głaskanie żabek :) Gdy umęczona Hanka usnęła wybraliśmy się do Muzeum Piernika, potem obowiązkowo zakupy - naiwnie myśleliśmy, że pierników starczy nam na cały rok, jednak stan na dzień dzisiejszy to zaledwie wspomnienia po tych cudownych słodkościach!!! (Spałaszowaliśmy je nawet nie wiadomo kiedy!) Spacerując dalej minęliśmy Dom Mikołaja Kopernika, Muzeum Zabawek i Planetarium, ale stwierdziliśmy, że Hania jest jeszcze za mała, więc sobie odpuściliśmy, wrócimy za kilka lat.
Ostatniego dnia naszego pobytu czar spokojnego i cichego miasta prysnął niczym bańka mydlana. Oto nastała sobota! A wraz z nią setki ludzi spacerujących po całym Toruniu! Ani kawałka wolnej i cichej przestrzeni! Uśpione w tygodniu miasto wraz z nadciągającym weekendem w mig budziło się i tętniło życiem. Choć to też miało swój urok, to nam już wystarczyło wielkich tłumów i przepychania się łokciami. W sumie to byłam w wielkim szoku, że nastąpił aż taki kontrast pomiędzy turystami zjeżdżającymi w tygodniu, a tymi weekendowymi. No, ale ostatecznie my trafiliśmy z pobytem idealnie :)
Miejsce na rodzinny weekend
Jeśli się zastanawiasz czy Toruń to dobry pomysł na wycieczkę rodzinną - to moja odpowiedź brzmi TAK!!! Wypad na jakiś weekend lub jeszcze lepiej - kilka dni w tygodniu to świetny plan. Jest gdzie spacerować, jest masa zabytków do zwiedzenia, rejsy po Wiśle i sporo innych atrakcji dla dzieciaków, o których wspomniałam Ci wyżej. Na pewno nie będziecie się nudzić, oooo nie :) Do tego możesz bardzo tanio przenocować i to praktycznie na samej Starówce! A jedzenie w lokalnych restauracjach na pewno nie zrujnuje Twojego portfela, nawet jeśli pojedziesz z całą rodziną :) My znaleźliśmy kilka perełek, aż sami byliśmy zdziwieni, że nasza zawartość portfela nadal pozostała w normie :) Urzekły Nas tam także pierogi osetyńskie. Widzieliśmy i jedliśmy pierwszy w życiu raz. Smakowały obłędnie. Podobnie jak piernikowe piwo. Miałam okazję skosztować i choć smakuje dziwnie, to jest całkiem niezłe :)
Toruń bez wątpienia znajduje się na mojej liście miejsc, które odwiedzić trzeba koniecznie. Podobnie jak Kraków (kocham to miasto! mogłabym tam jeździć ciągle), Poznań czy Wrocław (aż wstyd się przyznać, że jeszcze nigdy nie byłam!). A razem z nimi setki innych miejsc, których nigdzie za granicą za żadne pieniądze nie sposób zobaczyć!
A jakie miejsce w Polsce jest Twoim ulubionym?