Pokażę Ci ten cholerny świat!
Bezlitosny świat!
Włączasz wiadomości, a tam kolejne informacje o tym, jak rodzic zakatował swoje dziecko, ktoś na kogoś śmiertelnie napadł albo kolejny raz pijany kierowca spowodował wypadek.
Wychodzisz na ulicę po zmroku. Są takie, które mocno omijasz szerokim łukiem. Ciemne, napawające strachem, śmierdzące bramy i alejki. Gdzieś tam w oddali słychać coraz głośniej rozbrzmiewający dźwięk tak dobrze znanego sygnału alarmowego.
Spotykasz się z obcymi ludźmi, znajomymi, rodziną. Za każdym razem znajduje się ktoś, kto głośno marudzi i narzeka na wszystko. Tematy pojawiają się same. Na to, że mało zarabia, w pracy jest niedoceniony, albo słońce świeci za mocno, lato było za krótkie, w zimę jest za zimno, albo trawa jest zbyt zielona. Grunt to ponarzekać na ten przykry otaczający go świat. I przy okazji zepsuć humor Tobie i innym dookoła.
Twoje dziecko dorasta. Zaczyna być coraz bardziej samodzielne. Zaczynają się pierwsze, bez Twojego nadzoru, wyjścia na dwór, spotkania z kolegami i koleżankami, coraz późniejsze powroty do domu. A Ty za to coraz częściej wisisz na telefonie i odganiasz te myśli o najgorszym jak uporczywe muchy, które uczepiły się i za cholerę nie chcą odejść.
Strach i smutek w pakiecie.
Wiem, wiem mając dziecko guzik mogę, bo martwić się będę już zawsze. Tak to już jest, że w pakiecie z noworodkiem otrzymujesz też niewyczerpane pokłady zmartwień i trosk. A jeszcze podobno im starsze dziecko, tym trosk więcej. Nie chcę sobie tego wyobrażać, jestem w takim razie dopiero na początku drogi :)
Choć pewnym rzeczom i sytuacjom spokojnie możesz zapobiec, to na niektóre, choćbyś się dwoił i troił człowieku, to żadnego wpływu mieć nie będziesz. Te wypadki, strach, smutki i wszelkie zło tego świata istnieć będzie. I już! Mam tą świadomość i od tego nie ucieknę. Ale czy trzeba się koncentrować jedynie na tym, by dostrzegać same negatywne strony. Nie!
Odkąd Hanka pojawiła się na świecie, mi samej nieco zmieniło się postrzeganie świata. Jak mam po spotkaniu czy rozmowie z kimś przez tydzień chodzić jak zbity pies i dać się wciągać w grę pt. "wszystko tak naprawdę jest do bani" - to ja już podziękuję. Nie będę wychowywać swojego dziecka w bajkowej bańce samych pozytywów. Chcę jej jednak pokazać zupełnie inny świat, niż ten, który większość z Nas widzi za swoim oknem.
Chwytaj chwile.
Choć może nie zdajesz sobie z tego sprawy, to Ci najmłodsi, ledwo stawiający swoje pierwsze kroki, ledwie wypowiadający jakieś kilka głosek i sylab na krzyż, mogą nauczyć Cię jednej z najważniejszych rzeczy w życiu. Kto by pomyślał co? RADOŚĆ! Pamiętasz jeszcze co znaczy to słowo? Im bardziej dorastasz tym bardziej zaczynasz żyć w pośpiechu. Pośpiech wyklucza możliwość docenienia tych małych drobiazgów i szczególików, które są obok Ciebie. Idące chodnikiem dziecko w nosie ma, że 14972 raz prosisz je "chodź już", "podejdź tu", "musimy iść", ono właśnie jest zajęte obserwowaniem unoszących się wiatrem liści, podziwia idące gęsiego kaczki albo patrzy na tego maleńkiego ślimaka idącego wzdłuż drogi, na którego ty nawet nie zwróciłaś/eś najmniejszej uwagi. Wiesz, wolę zarwać tą jedną czy drugą noc z rzędu, żeby nadgonić zaległe prace, obowiązki i projekty. Wolę podpierać się przy śniadaniu łokciami i pić drugą kawę z rzędu, by wreszcie udało mi się skutecznie otworzyć oczy i przypomnieć jaki to dzień się zaczął. Ale kocham ten beztroski stan, którego uczy mnie każdego dnia moje dziecko. Choć wkurzam się czasem na ten powolny luz, niecierpliwię i poganiam Hanię, to nie chcę tego stracić. Za nic. Kocham ten uśmiech, ciekawość świata, wrażliwość i otwartość. Niech to nigdy nie przemija. A ta piękna beztroska nawet Tobie, zaganiany rodzicu jest potrzebna. To czasem lepsze niż terapia u dobrego psychologa. A wiesz co dostaniesz w nagrodę? - uśmiech, miłość i wdzięczność dziecka - BEZCENNE!
Dołączysz?
Widzisz jak pięknie może być? Z wielkim sentymentem wracam do tej sesji zdjęciowej. Był ciepły, letni wieczór. W szafie wisiał prezent od jednej z firm zajmującej się tworzeniem ubrań dla dzieci i rodziców - polecam zresztą. My dorośli leniwie snuliśmy się po domu. Hania nudziła się jak mops i zaczynała marudzić. Wpadłam na pomysł, żebyśmy pojechali na spacer. Ale nie tak zwyczajnie. Mój mąż popatrzył na mnie jak na wariatkę. Zniknęłam z Hanią w sypialni. Ubrałyśmy się w nasze ciuchy, wzięłam pod pachę aparat, kluczyki do samochodu i pociągnęłam zdezorientowanego męża i moją siostrę za sobą - ktoś Nam był potrzebny do robienia zdjęć przecież :) Hania piszczała i podskakiwała z radości. Biegałyśmy i spacerowałyśmy po parku i pozwalałyśmy łaskawie pstrykać sobie fotki. Czasem nawet pozowałyśmy niczym gwiazdy celebrytki normalnie :) Nie potrzeba Nam było wielkich i wyjątkowych okazji. Nie potrzeba Nam było podniosłych chwil i wiwatujących tłumów. Było wspaniale. Ot zwykły letni wieczór, po którym Hania choć usypiała na stojąco, to za nic nie chciała przebierać się w piżamę.
Ale to nie był wyjątek. Jest wiele takich momentów. Potrafimy tarzać się w parku w ułożonej stercie liści, ganiać uciekające bańki na łące, czy robić piknik w środku dnia na środku pokoju. Bo tak! I kurcze to jest takie cudowne. Nic nie jest w stanie mi tego zastąpić, a ja aż żałuję, że mogę te chwile zachować jedynie w głowie i na zdjęciach. Stanowczo zbyt szybko mijają :) Spróbujesz i Ty?!
Ale to nie był wyjątek. Jest wiele takich momentów. Potrafimy tarzać się w parku w ułożonej stercie liści, ganiać uciekające bańki na łące, czy robić piknik w środku dnia na środku pokoju. Bo tak! I kurcze to jest takie cudowne. Nic nie jest w stanie mi tego zastąpić, a ja aż żałuję, że mogę te chwile zachować jedynie w głowie i na zdjęciach. Stanowczo zbyt szybko mijają :) Spróbujesz i Ty?!