Matka pedantka w kuchni z dzieckiem

Bycie pedantką nie jest łatwe. Zwłaszcza wtedy, gdy jesteś mamą i wtedy, gdy Twój mąż to totalne przeciwieństwo Ciebie. Gdzie nie pójdziesz znajdziesz coś, co trzeba poprawić. Albo, o zgrozo! leży nie na swoim miejscu. Po całym dniu sprzątania, przekładania, czyszczenia, pucowania i przecierania niewidzialnego kurzu z półek po prostu padasz ze zmęczenia. I złości, bo Twoi bliscy wyglądają jakby Cię zupełnie nie rozumieli. Znam to z autopsji. Jeśli masz podobny problem, mam dla Ciebie dobrą wiadomość - to da się leczyć!

Dziecko w kuchni

Pedantyzm - skuteczna walka
Siadasz sobie właśnie na kanapie, zupełnie przez przypadek przesuwasz o 10 cm kawowy stolik, który stoi tuż obok. Albo wchodzisz do domu po pracy, pędem biegniesz do łazienki, w locie rozrzucasz po przedpokoju swoje buty. O albo jeszcze jeden przykład, robiąc sobie kawę, przypadkowo rozlewasz dookoła szklanki wrzątek, do niego dołącza kilka kropel mleka albo ziarenek cukru. W każdej z podanych sytuacji, już w ułamku sekundy zjawiam się ja. Piorunując wzrokiem otoczenie przesuwam stolik na właściwe miejsce, chowam buty do szafki i wycieram blat w kuchni, by mógł sobie dalej lśnić w spokoju. Tak, to cała ja jeszcze dwa lata temu. Mój mąż nawet śmiał się ze mnie, że słyszę jak kurz spokojnie opada na szafki.
Odkąd mam dziecko wiele się zmieniło. Stwierdzam, że to właśnie moja córka z tego chorobliwego pedantyzmu mnie wyleczyła. Lubię jak każda rzecz ma swoje miejsce. Lubię mieć czysto i pachnąco dookoła siebie. Nie potrafię pracować w bałaganie i nieładzie, źle mi się wtedy funkcjonuje. Ale przestałam już nagminnie latać ze ścierką, miotłą i mopem. Po nocach bym musiała nie spać, żeby zdążyć wszystko sprzątnąć pod linijkę. To zupełnie nie ma sensu. Sprzątam generalnie raz na tydzień i wyobraź sobie, że życie toczy się dalej, a mi żadna tragedia się nie dzieje. Choć są pewne słowa, które słysząc wzdrygam się cała i jeszcze ze sobą walczę....

Kucharka

Mamo, mogę Ci pomóc w kuchni?
Trochę odwlekałam ten moment. Póki moja córka zadowalała się samym towarzyszeniem mi w kuchni, siedzeniem na blacie i obserwowaniem, wszystko było w najlepszym porządku. Ach nawet sama wielokrotnie jej proponowałam, by szła do kuchni razem ze mną. Ale od jakiegoś czasu nastał etap: "Mamo, mogę Ci pomóc"? albo co gorsze "Mogę ja sama?". Oczyma wyobraźni widziałam jak kuchnia w ciągu 5 minut zamienia się w totalną ruinę. Brudne blaty, szafki, podłoga. I ja pucująca godzinami, padająca na twarz, by doprowadzić kuchnię ponownie do stanu właściwego. Wiesz najchętniej wtedy wyszłabym z kuchni, spróbowała wymyślić jakąś inną kreatywną zabawę mojemu dziecku i ze spokojem wróciła do przerwanej roboty, bo przecież tylko sama zrobię wszystko idealnie. Całe szczęście, że się otrząsnęłam. Wystarczyła jedna smutna mina mojego dziecka, bym zrozumiała jak zwyczajnie głupia jestem.

Pieczemy mufinnki
Muffinki waniliowe z rodzynkami
Hobby dziecka

Wspólnie, czyli najlepiej
Za pierwszym razem podczas wspólnego pieczenia w kuchni ciarki przechodziły mi po plecach. Starałam się kontrolować sytuację, choć jak patrzyłam na rozemocjonowaną i dumną z siebie Hankę, pozwalałam jej na coraz więcej. Po wszystkim popatrzyłam na całą kuchnię. Na zadowolone dziecko, które raz po raz powtarzało, że muffinki to właśnie ona zrobiła. I jak zwykle stwierdziłam, że moja wyobraźnia i wizje horroru zupełnie nijak się miały do rzeczywistości. Od tamtego momentu coraz częściej zabieram ją do kuchni. To jest niesamowite, jak nieskończona jest ciekawość dziecka i jak wiele pytań potrafi zadać dwulatek w ciągu godziny :) Teraz Hania dorobiła się nawet własnej kuchni, działamy  więc na dwie. Wszystko co robimy w "mojej" kuchni, Hania chce od razu robić samodzielnie w swojej. Każdego dnia ja dostaje śniadanie, albo obiad, zdarzy się nawet deser. Co prawda nie gustuję w plastiku, ale kto by odmawiał dziecku :) Hanka ma nawet kilka porządnych kuchennych naczyń. Porządnych, czyli takich, które są znacznie lepiej wykonane od niektórych w mojej kuchni. Wstyd się przyznać, ale czasem sobie pożyczam! To te widoczne na zdjęciach, dostępne w ene-due. Jeśli szukasz zabawek sprawdzonych, drewnianych czy ponadczasowych, to właśnie tam. Ja polecam je z czystym sumieniem. Hania teraz już sama nawet próbuje własnych sił w robieniu babeczek i wykrajaniu ciastek swoimi foremkami. Przynajmniej mam teraz kompana do pałaszowania tych wszystkich słodkości. Następne w kolejce do wypróbowania są foremki do lodów, nie wiem jak Hanka, ale ja już nie mogę się doczekać. I na pewno będziemy działały wspólnie, bo dopiero wtedy czuć radość i satysfakcję! Często powtarzam, że odkąd mam dziecko uczę się patrzenia na różne sprawy z zupełnie innej perspektywy, doceniam takie drobnostki, o których wcześniej bym nie pomyślała. Dzięki dziecku jestem w stanie także przełamać swoje własne słabości. Najbardziej niezwykłe w tym wszystkim jest to, że czasem lata pracy nad sobą spełzają na niczym. A potem pojawia się taki mały ktoś i zmienia Cię tak zwyczajnie, sama nawet nie wiesz kiedy.
Mój chorobliwy pedantyzm poszedł precz i jestem z tego dumna, a z czego Ty się wyleczyłaś dzięki dziecku?

Zestaw kuchenny dla dziecka

Kuchnia dla dziecka

Dziecięca pasja

Copyright © Pewnamama , Blogger