By niejadek zaczął jeść! Krok trzeci.
Kwestia jedzenia spędza wielu rodzicom sen z powiek. Martwimy się o to, co dziecko je, czy się najada, czy dostarcza organizmowi odpowiednią ilość witamin i składników odżywczych. A dziecko, jak to dziecko, czasem coś skubnie, czasem zupełnie nic. Ma swoje upodobania, które musimy uszanować, przy jednoczesnym zachowaniu balansu pomiędzy naszymi oczekiwaniami. Jedno jest pewne, nie jest łatwo.
Najpierw jedzą oczy
W poprzednich artykułach napisałam Ci jak ważne jest dawanie dziecku dobrego przykładu i włączenie go w robienie zakupów oraz wspólne przygotowanie posiłków (Krok pierwszy - klik) oraz jak istotne jest odpowiednie zaciekawienie, stworzenie zabaw związanych z jedzeniem, a także wyeliminowanie zbyt dużej ilości słodyczy i poszukanie zdrowych alternatyw (Krok drugi - klik). Tym razem chciałabym zwrócić Twoją uwagę na bardzo istotny dziecięcy zmysł, jakim jest wzrok. Im bardziej apetycznie, wesoło, kolorowo wygląda przygotowana potrawa, tym większa szansa, że dziecko będzie chciało ją skosztować. Kiedy sama byłam dzieckiem, nie było możliwości, żebym zjadła jakąkolwiek kanapkę. No chyba, że taką, którą przygotowała moja babcia. Za każdym razem musiała to być kolorowa ciuchcia z kwadratowymi wagonikami. Dobrze, że chociaż torów nie kazałam sobie robić. Ale poważnie, pamiętam jak dziś, że smakowała znacznie lepiej niż zwyczajne kanapki. Z rozmów przeprowadzonych z moimi koleżankami, wiem, że znaczna ich część miała całkiem podobnie. Dzieciaki lubią, gdy za samym jedzeniem kryje się coś więcej. Jakieś szczególiki podkręcające smak. To naprawdę działa. Współczesnych dzieci być może nie zadowoli już taka zwyczajna ciuchcia. Trzeba trochę pogłówkować. Jakiś superbohater, ulubiona postać z bajki, ulubione zwierzę, ulubione kolory, trzeba się wysilić. Domyślam się, że to dlatego dla "Programu dla Szkół" została stworzona postać Chrumasa i jego przyjaciół. Dzieci lubią przeżywać przygody, nie lubią sztywnych ram i zasadniczych zachowań. To chyba jest właśnie w byciu dzieckiem najfajniejsze.
Regulamin przy stole
Zabawa zabawą, ale ważne jest również, by w Twoim domu panował jakiś ład i zasady. Nie, nie chodzi tu o jakieś sztywne ramy. Warto jednak, by pora posiłku odbywała się w ustalony sposób. Niech wtedy nie gra telewizor, żadne rozpraszacze nie są potrzebne. Niech to będzie okazja do spędzenia kilku wspólnych rodzinnych chwil. Odłóżcie telefony, nie zajmujcie się bzdurami, pogadajcie ze sobą. W czasach gdy każdy się gdzieś spieszy, zaczyna mieć coraz więcej własnych spraw, pasje, hobby, znajomych, pracę, niech pora posiłku będzie tą chwilą w ciągu dnia, gdy macie czas na zapytanie, jak minął dzień, pogadanie o wspólnych planach, posłuchanie o problemach lub rzucenie paru słów o niczym. Niech dziecko od najmłodszych lat ma taki jeden niezmienny punkt, który zawsze będzie Was scalał. Gdzie będziecie w pełni poświęceni sobie. Niech te momenty nie zdarzają się dwa czy trzy razy w roku od święta. Niech to będzie Waszą stałą, niezmienną tradycją. To naprawdę zaprocentuje szybciej niż myślisz.
Niejadek i już
Pomiędzy nadmierną troską, kolejnymi próbami zachęcenia dziecka do jedzenia a przemocą przy stole istnieje bardzo cienka granica. Ja wiem, że osiwieć można, gdy dziecko po raz kolejny odmawia jedzenia, rozgląda się za słodkim, a wszelkie Twoje próby zachęcenia go kończą się fatalnie. Te kupione fartuszki z ulubionym bohaterem, akcesoria kuchenne, wspólne pieczenie babeczek, a nawet te talerze i miski z pozostawionymi na widoku kawałkami owoców i warzyw zupełnie nie pomagają. Wkurzasz się coraz bardziej, bo Twoje dziecko wydaje się nie tylko ich nie dostrzegać, ale również nie mieć na nie najmniejszej ochoty. Są dwie opcje. Spróbuj dziecko zmęczyć. Może za mało się rusza? Być może więcej aktywności sportowej załatwiłoby sprawę? Jakieś rolki, rower, basen, nawet długi spacer potrafią skutecznie zwiększyć apetyt. A może właśnie wtedy przydadzą się te miski z przekąskami w domu pod ręką. A jeśli to także nie pomaga ani trochę? Przyjmij, że Twoje dziecko być może faktycznie tak ma. Rób na bieżąco podstawowe badania, odwiedzaj lekarza pierwszego kontaktu, kontroluj stan zdrowia. Jeśli wszystko jest w najlepszym porządku, nie ma sensu zmuszać dziecko na siłę do jedzenia. To będzie miało odwrotny efekt. Jak to mówią, ulubione smaki i preferencje żywieniowe zmieniają się co 7 lat. Zawsze jest jakaś nadzieja.
Tymczasem sama zmykam na pole bitwy z moim niejadkiem. Nie jest łatwo, ale drobne sukcesy się pojawiają!
A jak u Ciebie wygląda czas wspólnego posiłku? To czas dla was czy każdy zajmuje się czymś innym?
***
Jeśli ten artykuł spodobał Ci się fajnie jeśli polubisz, skomentujesz i/lub udostępnisz.
Jesteś aktywnym rodzicem, który lubi podróżować z całą rodziną zamiast siedzieć przed TV? Dołącz do grupy na Facebooku.
Masz jakieś pomysły, chcesz po prostu pogadać? Pisz śmiało @
***