Sztuka budowania dziecięcej motywacji
Jak często się zdarza, że licytujesz się z własnym dzieckiem? Namawiasz, prosisz, przekonujesz, zachęcasz, kusisz wieloma korzyściami lub wielką nagrodą. Zastanawiałaś się kiedyś nad skutecznością takich metod i tego, do jakich konsekwencji to może doprowadzić? Jak się być może domyślasz, niekoniecznie właściwych.
Motywacja zewnętrzna czy motywacja wewnętrzna?
Istnieją dwa rodzaje motywacji, wewnętrzna i zewnętrzna. Ta pierwsze ma swoje źródło w Tobie. Drugą natomiast bardzo łatwo porównać do typowej strategii rodzicielskiej polegającej na nagrodzie i karze albo przysłowiowej, wszystkim dobrze znanej metody kija i marchewki. O ile ta druga motywacja potrafi być niezwykle skuteczna, to niestety buduje w dziecku nastawienie na szybkie osiągnięcie celu i rywalizację. Kolejny jej efekt uboczny to szybka utrata satysfakcji, tuż po osiągnięciu zamierzonego efektu. Motywacja wewnętrzna z kolei pozwala na podejmowanie działań, które dostarczają przyjemność. Same w sobie stają się niezwykle interesujące i ciekawe. Wtedy właśnie dużo łatwiej o zaangażowanie, zwiększenie kreatywności i otwartości u dziecka.
Bliskość, wsparcie, uczucia
Jeśli od samego początku starasz się patrzeć na świat oczami własnego dziecka, to pozwoli Ci to znacznie łatwiej i szybciej ocenić jego potrzeby. Dla maluchów potrzeba bycia w relacji, potrzeba bycia blisko rodzica jest na równi ważna, co napełnienie brzuszka. Emocjonalny kontakt, zapewnienie, że jest kochane, jest dla niego niezwykle istotne. Twoją rolą, jako rodzica, jest dawanie dziecku wsparcia i obdarzenie go zaufaniem, dostrzeżenie potencjału. Im Ty bardziej wierzysz w dziecko, ono również szybciej zaczyna dostrzegać własne możliwości. To tak jak z odbiciem w lustrze. Tylko w tym przypadku, Ty jesteś taflą, w której dziecko się codziennie przegląda. To pierwszy krok, do zbudowania relacji opartej na współpracy z dzieckiem. Nie ma tu miejsca na walkę o to, kto jest silniejszy.
Potrzeba kontroli i możliwość wyboru
Zaraz za poczuciem bliskości i wsparcia, mały człowiek, chce mieć poczucie, że jest odrębną jednostką. Taką, która może sama podejmować decyzje. Stąd właśnie wzięło się słynne określenie buntu dwulatka czy trzylatka. To właśnie ta chęć poczucia kontroli, kieruje wtedy maluchem. Ono chce czuć, że jest ważne, a jak ma to czuć, kiedy na każdym kroku musi się dostosować do zasad i warunków jakie stawiają przed nim dorośli. To nie jest łatwe, zwłaszcza, że Ty jako dorosły, masz świadomość konsekwencji, jakie niosą za sobą pewne decyzje. Dziecko nie ma o tym, pojęcia. Ono uczy się na bieżąco. O ile nie stanowi to groźnych problemów i nie szkodzi zdrowiu, pozwól mu również na popełnianie błędów i mierzenie się z ich konsekwencjami. Wspólnie potem szukajcie rozwiązań. Znajdź, nawet w trudnych sytuacjach, możliwość, by dziecko choć w niewielkim stopniu miało szansę jakiegoś wyboru, samodecydowania. Tam, gdzie to możliwe, dawaj mu zupełnie wolną rękę w podejmowaniu decyzji. Dopiero zabranie dziecku takich możliwości skutkuje rosnącym buntem i uporem. Ale tak się nie dzieje, bo dziecko robi to ze złości czy braku chęci na współpracę. Tak się dzieje, ponieważ broni ono swojej autonomii. Im więcej stymulowania nagrodami i karami, tym więcej problemów i buntu.
Nastawienie na rozwój i pokonywanie trudności
Podążaj za zainteresowaniami dziecka. A te, musisz wiedzieć, mogą zmieniać się z miesiąca na miesiąc. Zwłaszcza dlatego, że dziecko każdego dnia dostrzega coraz więcej, poznaje otaczający świat coraz szerzej. Nie dziw się więc, że w pewnym momencie możesz się nieco pogubić. Staraj się jednak nadążyć i aktywnie uczestnicz, ale nie wyręczaj dziecka we wszystkim. Budowanie w dziecku poczucia, że da radę, że potrafi, sprawia nie tylko wiele radości i pozwala się rozwijać. To pozwala na to, by mocno wierzył w swoje sukcesy w dorosłym życiu i nie poddawał się przy pierwszej lepszej okazji, z nadzieją, że i tak ktoś zrobi coś za niego znacznie lepiej. Dzieci są stworzone do tego, by wszystkimi zmysłami poznawać ten świat, A Ty nie powinnaś wtedy dotrzymywać mu kroku z ostrzeżeniami na ustach. Twoje "nie biegnij, bo się przewrócisz", "nie wchodź tam, bo spadniesz", "nie ruszaj tego, ja to zrobię lepiej" spowodują, że dziecko w pewnym momencie przestanie próbować. Z jednej strony Twoją rolą jest pokazanie dziecku do czego dana sytuacja czy podjęcie pewnych działań może doprowadzić, ale jednocześnie ogranicz przekazywanie komunikatów, w których dziecko co chwila słyszy "NIE". Zdecydowanie prościej jest budować w dziecku wiarę w siebie i swoje możliwości od chwili narodzin, niż kilkanaście lat później szukać specjalisty, który z sukcesem przywróci mu wiarę w siebie i to, że jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z mniej lub bardziej wymagającymi przeszkodami w życiu codziennym.
Wzajemna współpraca
Relacja między dzieckiem a rodzicami oparta na wzajemnej współpracy to klucz do sukcesu, szczęścia i spokoju. Im szybciej zaczniesz traktować dziecko, jako odrębną jednostkę, która potrzebuje mieć poczucie choć minimalnej kontroli nad własnym życiem, tym szybciej zmniejszysz częstotliwość buntu w Twoim domu. Dodaj do tego zaspokojenie fundamentalnych potrzeb bliskości, wsparcia i bezpieczeństwa oraz wzmacnianie poczucia, ze potrafi poradzić sobie nawet w trudnej sytuacji. Motywacja to coś, co napędza dziecko (Ciebie zresztą też) do działania. Bez tego ciężko przyjdzie dziecku (i Tobie) budować swoje życie w poczuciu spełnienia i szczęścia.
Co Tobie sprawia największą trudność w relacji ze swoim dzieckiem?
PODOBNE ARTYKUŁY:
1. Dziecięca inteligencja emocjonalna. Jak ją prawidłowo wspierać?
2. Gdy dziecięce uczucia wymykają się spod kontroli
3. Mamo, Tato, ja tu jestem!
4. 10 przykazań rodzica
***
Jeśli ten artykuł spodobał Ci się fajnie jeśli polubisz, skomentujesz i/lub udostępnisz.
Jesteś aktywnym rodzicem, który lubi podróżować z całą rodziną zamiast siedzieć przed TV? Dołącz do grupy na Facebooku.
Masz jakieś pomysły, chcesz po prostu pogadać? Pisz śmiało @
***